Oceń
Malezyjscy badacze próbują rozwiązać problem niedoboru żywności w nietypowy sposób. Są nim uprawy mało znanych rodzajów roślin - uprawy ryżu, kukurydzy, pszenicy oraz soi stanowią aż dwie trzecie całej hodowanej żywności na świecie!
Na świecie uprawia się głównie cztery rodzaje roślin alimentacyjnych
Królują kukurydza, soja, ryż i pszenica - uprawy tylko tych czterech rodzajów jadalnych roślin stanowią około dwie trzecie całej hodowanej na świecie żywności. Tymczasem coraz częściej słyszy się takie doniesienia jak te o spadającej zawartości składników odżywczych np. w ryżu. Przyczyną są m.in. zanieczyszczenia powietrza. Ten jak i inne związane z niedoborem żywności na świecie problemy można jednak rozwiązać w nietypowy sposób. Wpadli na niego malezyjscy badacze, którzy podsuwają zupełnie nowy koncept - uprawy zapomnianych i mało znanych gatunków roślin alimentacyjnych.
Próbowaliście kiedyś śliwca słodkiego?
Śliwiec słodki to jedna z tych roślin. Jej owoce Malezyjczycy chętnie dodają do sałatek, ale można też wyciskać z nich świeże, zdrowe soki. Uprawy śliwca słodkiego są coraz popularniejsze w rejonach o klimacie tropikalnym. "To mało znana roślina. Hoduję ją tylko na użytek prywatny, popyt na nią jest po prostu zbyt mały. Musimy uprawiać to, co przyniesie nam zyski" - opowiadał dziennikarce BBC Future jeden z miejscowych farmerów. Tę sytuację chcą zmienić badacze, prowadzący w Malezji autorski program nowego rodzaju upraw. "Każda hodowana tutaj roślina to praktycznie zapomniany lub nieznany szerzej na świecie gatunek" - tłumaczy Sayed Azam-Ali , jeden z członków zespołu organizacji Crops For the Future (CFF).
Czy uprawy nieznanych na świecie gatunków roślin rozwiążą problem głodu na świecie?
"Na świecie uprawia się głównie ryż, soję, kukurydzę i pszenicę. Polegamy na tych czterech gatunkach, jakby inne nie istniały. A w rzeczywistości ludzkość od tysięcy lat uprawia łącznie około 7 tys. gatunków jadalnych roślin. Ignorując je, sami tworzymy problem" - podkreślał profesor. Projekt CFF to prawdziwy wyścig z czasem. Według estymacji organizacji UN Food and Agriculture Organisation tylko do 2050 roku musimy niemal o połowę zwiększyć ilość produkowanej żywności, aby być w stanie wykarmić całą ludzką populację. Tymczasem branża spożywcza już w tej chwili odpowiada za jedną trzecią emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Katastrofalne skutki globalnego ocieplenia obserwujemy już teraz, problem niedoboru żywności na świecie będziemy więc musieli rozwiązać w inny sposób.
Alternatywne uprawy zmniejszą popyt na importowaną żywność?
"Inwestując w lokalne uprawy gatunków, które nie rosną w innych krajach, rządy mogłyby zmniejszyć swoją zależność od importowanej żywności. Musimy także liczyć się z tym, że globalne ocieplenie może wyplenić niektóre rodzaje jadalnych roślin, które trzeba będzie zastąpić innymi. Dywersyfikacja naszej diety może stanowić podstawę do przetrwania ludzkości" - dodaje Azam-Ali. Jednym z jego pomysłów jest wsparcie lokalnych rolników przez ich rządy, tak aby mogli poszerzyć uprawy tych gatunków, które obecnie są dla niech nieopłacalne. Podobne próby podejmowano już jednak wcześniej - większość z proponowanych alternatywnych upraw nie spotkała się jednak z ciepłym przyjęciem producentów. Ich główną obawą jest brak informacji na temat ewentualnego popytu na nowe produkty.
Jak stworzyć przepis idealny
Aby ich przekonać, CFF opracowuje też gotowe przepisy na dania i napoje z wykorzystaniem alternatywnych gatunków. Dodatkowym argumentem ma być większa wartość odżywcza przygotowywanych posiłków. Jednym z przepisów, nad jakim obecnie pracują, jest ciasto z dodatkiem pudru z moringi olejodajnej, wytypowanej jako jedno z tzw. "superfoods". W przepisie nowej generacji ma zastąpić mąkę pszeniczną. Inną z testowanych w nowych recepturach roślin jest np. sorzycha ziemna, z której naukowcy próbowali już zrobić zupkę instant, tortellini, a nawet biszkopt włoski.
Czy sorzycha ziemna może powtórzyć sukces kaszy quinoa?
Choć trudno wprowadzić na masowy rynek zupełnie nowy produkt, badacze się nie poddają. Mają nadzieję, że przynajmniej część z hodowanych przez nich rzadkich gatunków z czasem przyjmie się jako popularna "nowość". Jako przykład podają sukces kaszy quinoa, która powoli zdobyła serca konsumentów. Zapomnianych gatunków roślin nie chcą jednak ocalić tylko z tego powodu. "To część naszej, ludzkiej historii. W końcu jeśli nie przekażemy kolejnym pokoleniom wiedzy o tym, jak uprawiać te rzadsze gatunki, ona w końcu zaginie. A wtedy stracimy szansę na rozwiązanie dużo poważniejszych problemów, jakie czekają nas w przyszłości" - tłumaczą.
RadioZET.pl/źródło:BBCFuture/AG
Oceń artykuł
