Oceń
Naya Rivera nie żyje. Ciało amerykańskiej piosenkarki i aktorki zostało odnalezione w jeziorze Piru po kilku dniach poszukiwań. W poniedziałek wieczorem śledczy zdradzili, co mogło wydarzyć się chwile przed utonięciem gwiazdy.
Naya Rivera zaginęła kilka dni temu na jeziorze Piru w Kalifornii. Aktorka, znana przede wszystkim z serialu "Glee", wypłynęła łodzią pontonową wraz z synem, 4-letnim Joseyem. Po kilku godzinach jeden z pływających po jeziorze żeglarzy zauważył dryfującego w łodzi chłopca. Przy dziecku nie było nikogo dorosłego, w związku z czym mężczyzna zaalarmował władze. Gdy okazało się, że 4-latek pływał wcześniej z mamą, rozpoczęto poszukiwania kobiety.
W poniedziałek 13 lipca odnaleziono ciało gwiazdy. Choć wcześniej w mediach pojawiała się plotka o tym, że Naya mogła popełnić samobójstwo, najnowsze ustalenia śledczych zaprzeczają tej wersji wydarzeń. Policja w rozmowie z synem aktorki ustaliła, co mogło się wydarzyć. Najprawdopodobniej doszło do wypadku i Naya Rivera uratowała synka, jednak zabrakło jej sił, by samej wrócić na pokład.
Zobacz także: Naya Rivera nie żyje. Przyjaciele i aktorzy "Glee" oddają jej hołd
Naya Rivera uratowała syna przed utonięciem
Naya Rivera i jej 4-letni syn wyszli z łodzi, żeby popływać. Jak podaje CNN, mały Josey w chwili odnalezienia miał na sobie kapok, natomiast na pokładzie leżał też drugi kapok w rozmiarze dla dorosłych. Śledczy ustalili, że najpewniej aktorka uratowała chłopca, jednak sama nie dała rady wyjść z wody.
- Naya prawdopodobnie znalazła się w wodzie wczesnym popołudniem, a powodem mogło być to, że łódź zaczęła dryfować. Podejrzewamy, że udało jej się wciągnąć syna z powrotem na łódź, ale nie miała dość sił, żeby uratować samą siebie (...) Jej syn opisał sytuację, w której Naya pomogła mu wrócić na łódź. Gdy zwrócił ku niej wzrok, zobaczył tylko, jak znikała pod powierzchnią wody - powiedział szeryf William Ayub na zorganizowanej konferencji prasowej.
Oceń artykuł
